Wiesław W. od lat bezkarnie dewastuje Łódź.
Przez swoje upodobania i sposób ich wyrażania zwany jest "haikupsycholem", "bazgrołem", czy "człowiekiem 7 było". Ten człowiek jest na tyle bezczelny, że bez obaw przyznaje się do autorstwa tych bochomazów, na łamach gazet.

Co dalej powinno się zrobić z Wiesławem?
Art. 94. KK § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym.§ 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne.

środa, 12 listopada 2008

"Bazgroł" wreszcie poskromiony

Wiesław W., który od lat wypisywał na łodzkich murach pseudoreligijne hasła, znalazł się w szpitalu psychiatrycznym. Zostanie tam co najmniej na sześć miesięcy
To chyba nie tylko wiadomość dnia, ale całej dekady! - cieszy się Grupa Pewnych Osób. Policja złapała Wiesława W., który od lat bazgrał na łódzkich murach bezsensowne sentencje "filozoficzne". Ile elewacji zniszczył, trudno powiedzieć. Napisy, przypominające japońskie wiersze haiku, są dosłownie wszędzie - na ścianach, w przejściach podziemnych, nawet w tramwajach. Z bezkarności wandala i bezsilności władz Łodzi śmiała się cała Polska. 54-letni Wiesław W. doczekał się nawet swojej strony internetowej, filmu na youtube i kilku przydomków: "Haikupsychol", "Bazgroł", "Człowiek 7 było". GPO ustaliła, gdzie mieszka. Wandal został w końcu zatrzymany, ale psychiatrzy orzekli, że jest niepoczytalny, więc nie odpowiada za swoje czyny. W grudniu 2007 r. prokuratura wystąpiła do sądu rejonowego o internację, czyli umieszczenie Wiesława W. w klinice psychiatrycznej. Procedury prawne trwały prawie rok. Wreszcie w czerwcu zapadł wyrok. W. miał trafić na leczenie. Dokąd? Decyzja należała do komisji lekarskiej. Czas jednak płynął, a na murach przybywało napisów. Wandal kpił sobie z wyroku i skutecznie ukrywał się przed policjantami. 18 września GPO zorganizowała happening przed Urzędem Miasta Łodzi, prosząc radnych o interwencję. Pomoc zadeklarował radny Bartosz Domaszewicz.

8 listopada miasto odetchnęło. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać Wiesława W. Stawiał opór, rzucił się na policjantów z rurką. Został obezwładniony. Przewieziono go do Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Warce (woj. mazowieckie).

Łodzianie przyjęli tę wiadomość z ulgą, ale i z niepokojem. - Czy to już naprawdę koniec? - pyta Andrzej Michalski. - A jeśli po miesiącu czy dwóch ten człowiek wróci i znów zacznie bazgrać po murach? Czy leczenie pomoże?

Na te pytania niełatwo dziś odpowiedzieć. - Przede wszystkim zajmą się nim biegli - mówi dr Ewa Juszczak, psychiatra. - Jeśli sąd w oparciu o opinie specjalistów uznał go za niepoczytalnego, to może zostać w zakładzie bezterminowo.

- Bez rozpoznania trudno coś przewidywać - ocenia dr Bartosz Gruszczyński. - Nie wiadomo, czy to zaburzenia osobowości, czy psychoza. Internacja oznacza, że sprawa może być poważna. Ordynator co pół roku informuje sąd o stanie pacjenta. Jeśli nie ma poprawy, wnioskuje o przedłużenie pobytu w szpitalu na kolejne sześć miesięcy. To może trwać rok, dwa lata, a są też osoby, które spędzają w klinice wiele lat.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

niedziela, 9 listopada 2008

Haikupsychol w końcu w szpitalu

Wiesław W. vel Bazgroł vel. Człowiek 7 było vel. Haikupsychol w końcy został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Czyżby obietnice złożone przez radnych Grupie Pewnych Osób zostały dotrzymane?
Działalność Haikupsychola zna każdy, kto w Łodzi mieszka, lub przyjechał na nieco dłużej. Pomazane sprayem kamienice, pomniki, przejścia podziemne i przystanki niemal "wrosły" w klimat miasta. Przez długi czas Wiesław W. - mimo, że znany z imienia i nazwiska oraz z orzeczonym wyrokiem sądowym na koncie - był bezkarny.

Jak podał "Express Ilustrowany", Haikupsychol został obezwładniony i zatrzymany przez policjantów. Funkcjonariusze wykonywali polecenie sądu, w myśl którego Wiesława W. osadzono w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym w Warcie.

Funkcjonariusze, aby ująć Bazgroła musieli wyważyć bramę, a następnie obezwładnić mężczyznę, który rzucił się na nich z metalową rurką.

O umieszczenie Haikupsychola w szpitalu psychiatryczny, 18 września 2008 r. apelowała również Grupa Pewnych Osób, które urządziła happening przed Urzędem Miasta. Wówczas Bartosz Damaszewicz, łódzki radny, obiecał, że pomoże w zajęciu się problemem Wiesława W.

Bartek Brzoskowski (lodzcity.pl)

sobota, 8 listopada 2008

Łódź wolna od Bazgroła

62-letni Wiesław W., zwany Bazgrołem, który przez lata mazał sprayem po elewacjach łódzkich budynków, został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym w Warcie.

- Sąd wydał nakaz osadzenia w go w placówce zamkniętej - informuje jeden z policjantów, którzy zatrzymali "Bazgroła". - Kilka dni się na niego zasadzaliśmy. Gdy w końcu pojawił się w domu, nie chciał otworzyć. Musieliśmy wyważyć bramę. Wtedy wybiegł i chciał nas zaatakować metalową rurką. Został obezwładniony i przewieziony do szpitala.



"Bazgroł" od lat uprzykrzał życie mieszkańcom Łodzi. Jego absurdalne hasła widnieją na setkach budynków w całym mieście - "ozdobił" nimi nawet swój dom. W ubiegłym roku Wiesław W. był kilkakrotnie zatrzymywany przez policję. Został skierowany na badania psychiatryczne, ale się nie stawił. W końcu ponownie został doprowadzony przez funkcjonariuszy. Biegli stwierdzili, że jest niepoczytalny i prokuratorzy nie mogą postawić mu zarzutów. Prowadząca sprawę prokuratura rejonowa Łódź-Górna wystąpiła więc do sądu z wnioskiem o osadzenie mężczyzny w zamkniętym ośrodku.

(ksaf) - Express Ilustrowany

sobota, 20 września 2008

Haikupsychol wciąż na wolności

Grupa Pewnych Osób postanowiła przypomnieć miejskim radnym o Wiesławie W., znanym także jako Haikupsychol. Z jego "twórczością" zetknął się chyba każdy łodzianin i niejeden turysta.
W czwartek o 15:55 członkowie i sympatycy GPO czekali na radnych przed urzędem miasta. Wcześniej do skrzynek polityków dostarczyli list otwarty wraz z ksero niektórych "dzieł" Wiesława W. Grupa postanowiła zapytać radnych jak to możliwe, że człowiek, który niszczy miasto swoimi bazgrołami nadal chodzi bezkarnie ponad rok od wydania wyroku w jego sprawie.

Wiesława W. udało się zidentyfikować właśnie dzięki śledztwu Grupy Pewnych Osób. W 2007 roku orzeczono, że mężczyzna jest niepoczytalny - nie może zatem być sądzony. Dla wielu jest zatem bezkarny, ponieważ - mimo, że powinien zostać umieszczony w zakładzie psychiatrycznym - ciągle przemierza Łódź ze sprayem w torbie. Za umieszczeniem mężczyzna w izolowanym ośrodku przemawia nie tylko jego "działalność", lecz również podeszły wiek.



W liście otwartym wystosowanym do Wiesława W. Grupa Pewnych Osób pyta: Jakiej farby Pan używa, że jest ona widoczna tylko dla zwykłych mieszkańców i przyjezdnych turystów, a nie widzą jej władze Łodzi, prokuratura, Policja i służba zdrowia? No cóż - musi to być bardzo dobra farba.



Źródło: ŁódźCity.pl Bartek Brzozowski

piątek, 19 września 2008

GPO: precz z bazgrołami szpecącymi miasto

Grupa Pewnych Osób spróbowała zwrócić uwagę urzędników na zabazgrane mury, które regularnie oszpeca rasistowskimi i antysemickimi hasłami Wiesław W. Aby ich akcja trafiła do serc urzędników, zorganizowali wczoraj happening przed Urzędem Miasta. Gdy z pracy wychodzili zatrudnieni w magistracie, wystawili plansze ze zdjęciami oszpeconych elewacji.



- Chcieliśmy pokazać im coś, czego, zdaje się, nie widzą od wielu lat - mówi Patrycja z GPO. - Wiesław W. naraża urząd na koszty. Choć ma orzeczenie o niepoczytalności, nikt nie potrafi wyegzekwować zamknięcia go w zakładzie psychiatrycznym. Każdy wie, kto wypisuje bohomazy, wszyscy wiedzą, gdzie mieszka, ale nikt nie potrafi pociągnąć go do odpowiedzialności lub odizolować od ludzi. To bardziej chore niż bazgroły Wiesława W.

Urzędnicy nie chcieli spojrzeć na zdjęcia budynków pokrytych bazgrołami. Ze spuszczonym wzrokiem wychodzili z urzędu i szybkim krokiem uciekali na ulicę Piotrkowską.

M. Bereszczyński - POLSKA Dziennik Łódzki

czwartek, 18 września 2008

Wandal na wolności okrągły rok

Wstydliwa rocznica! Sąd i urzędnicy miejscy od roku nie mogą sobie poradzić z jednym psychicznie chorym człowiekiem. Wiesław W., który od lat bazgrze wiersze haiku po budynkach, wciąż jest bezkarny



Ponad 50-letni wandal z Górnej ma na swoim koncie kilkaset zniszczonych elewacji budynków: tak miejskich, jak i prywatnych. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze, przypominające japońskie haiku. Nazywamy go "Haikupsycholem". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - tłumaczyli rok temu forumowicze "Gazety", dziś członkowie Grupy Pewnych Osób.

Nie czekali, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku i jakich farb używa wandal. Zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, a potem do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube: "Haikupsychol niszczy Łódź". Obejrzały go tysiące internautów. Powstała też specjalna strona internetowa: http://bezkarny.blogspot.com/, na której młodzi łodzianie śledzą losy Wiesława W.

Ale wszystko na nic, bo wandal wciąż jest bezkarny i niszczy kolejne elewacje.

Wczoraj członkowie GPO powiedzieli "dość". Z okazji rocznicy walki z miejskim wandalem, przygotowali happening przed wejściem do łódzkiego magistratu. Wydrukowali dziesiątki zdjęć "dzieł" Wiesława W., które pokazali urzędnikom. Radnym miejskim podarowali rozpaczliwe listy łodzian z prośbą o reakcję (jeden z nich publikujemy poniżej). - Temu człowiekowi potrzebna jest pomoc. A łodzianom spokój. Mamy dość patrzenia na te napisy, a także ciągłego ich zamalowywania. Jesteśmy bezsilni - opowiada Patrycja z GPO.

Bartosz Domaszewicz, radny PO choć rozumie młodych, przekonuje, że działanie w tej sprawie nie jest kompetencją radnych. - Rozumiem rozgoryczenie łodzian, bo jest mi wstyd, gdy widze te teksty - przyznaje. - Ale nie mamy, jak wpłynąć na sądy czy prokuraturę. Jedyne co możemy, to monitować sprawę. Będę interweniować u przewodniczącego Rady.

Wiesław W. został zatrzymany rok temu. Prokuratura postawiła mu zarzut zniszczenia mienia. Psycholodzy orzekli, że mężczyzna jest niepoczytalny, więc nie może ponieść kary za swoje czyny. Prokuratura zwróciła się więc do sądu z wnioskiem o internowanie wandala. Ale ten do zakładu zamkniętego nie trafił, bo jego obrońca złożył zażalenie. Sprawę w kwietniu rozpatrzył Sąd Okręgowy, który nie uwzględnił zażalenia i postanowił utrzymywać orzeczenie o internacji.

- Komisja nawet ustaliła, w jakim miejscu Wiesław W. ma być internowany. Ale decyzja nie jest prawomocna. Powiadomienie zostało wysłane do tego pana i czekamy aż dostaniemy potwierdzenie odbioru albo zwrot. Wtedy po siedmiu dniach postanowienie się uprawomocni. No chyba, że obrońca złoży zażalenie - informuje Agnieszka Mostowy, zastępca kierownika czwartego wydziału karnego Sądu Rejonowego Łódź-Widzew.

Kiedy Łódź wreszcie uwolni się od wandala? - Trudno powiedzieć.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

środa, 17 września 2008

List od W.

Włodarze Miasta, w którym bazgrzę,
oraz Policjo przełaskawa!
Posłowie, Radni, Wojewodo
i inni twórcy złego prawa!

Bardzo dziękuję Wam za pomoc
w mojej misji nawracającej,
mieszkańców Łodzi przy pomocy
napisów budynki szpecących.
Bardzo dziękuję Wam za wsparcie
dzięki któremu łódzkie mury
mogę bezkarnie przyozdabiać
ciemnawym sprayem. Sprayem, którym
nawracam ja zbłąkane dusze
tłumacząc im, że 7 było,
że grzech głosować, Żydy trują,
teatr z Karolem jest Wojtyłą,
że to Sodoma i Gomora,
że to nie aura, diabeł kusi,
że chociaż błędy są w pacierzu,
człek się pacierza uczyć musi.

Dziękuję Panu, Prezydencie,
w Panu mam także sojusznika.
Łódź Pana nie interesuje,
do Izraela wciąż Pan znika,
ale choć Pańskiej – oraz radnych
– się interwencji obawiałem,
nie stanął Pan w obronie Żydów,
gdy ich bezczelnie obrażałem.

Dziękuję też Obywatelom.
Pomaga mi nie tylko Władza,
lecz także ci mieszkańcy miasta,
którym ma twórczość nie przeszkadza.
Bo gdy łodzianin widzi bazgroł –
– co cud, gdy komuś się nie zdarzy
– nie zgłasza tego do AN-u,
policji ani miejskiej straży.
Gdy właściciele sami z siebie
twórczość mą zacną zamalują,
to nawet wtedy przecież wrócę,
napisać, że „Żydy tuszują”.
A strażnik miejski, lub policjant,
gdy widzi moje komentarze,
rozkłada ręce: „Co ja mogę?
Musiałbym złapać go, gdy maże”.

Lecz nawet przecież gdy mnie złapią,
a fakt, że jestem nieuchwytny,
to i tak nikt mi nic nie zrobi.
Jak to - pytacie - takim sprytny?
Nie. Tylko takie już jest prawo,
że gdy psychiatrzy ze szpitala
poświadczą, że jestem psycholem,
to bazgrać wciąż mi to pozwala.

Piszę, bo cierpię, bo mnie boli,
bo krzyczą głosy w głowie mojej.
Leczenia bardzo potrzebuję,
tylko... szpitala wciąż się boję.
Siłą mnie nikt nie wepchnie w kaftan,
chociaż podupadłem na zdrowiu.
No, może gdybym kogoś zabił.
Gazrurkę mam już w pogotowiu.

Oby tak dalej! Jest cudownie!
Nic nie przeszkadza mi w twórczości.
Będę tak pisać jeszcze więcej.
Bezczelny w swojej bezkarności.
Nie odpowiadam za swe czyny,
to nie ja bazgrzę, to choroba.
a ci, co mają coś przeciwko,
mogą mnie w dupę pocałować.


Bezkarny i nieznany osobie żadnej
Wiesław W. z ulicy Polarnej

List do Wiesława W.

Szanowny Pan
Wiesław W.
ul. Polarna 4
93-465 Łódź


Drogi dla Łodzi Panie Wiesławie

Zwracamy się do Pana z tym otwartym listem, bo dręczą nas pytania, na które chyba tylko Pan zna odpowiedź.

Prosimy, niech Pan nam powie jak to się robi, że naraża Pan nasze miasto na ogromne straty, a jednocześnie nikt nie upomniał się o pokrycie kosztów naprawienia zniszczeń?
Jakim cudem działał Pan przez tyle lat, a żadne służby Pana nie przebadały?
Jak Pan to załatwił, że mieszkanie w którym Pan obecnie przebywa, dostał Pan od Miasta. Niszczy je Pan rasistowskimi i antysemickimi napisami, a jednocześnie nikt Pana nie niepokoi?
Proszę nam powiedzieć, gdzie Pan nabył czapkę niewidkę, dzięki której bezproblemowo przemierza Pan kilometry ulic naszego miasta i nikt Pana nigdy nie widzi?
Jakiej farby Pan używa, że jest ona widoczna tylko dla zwykłych mieszkańców i przyjezdnych turystów, a nie widzą jej władze Łodzi, prokuratura, Policja i służba zdrowia?
Jak to się stało, że pisząc po murach tyle haseł o treściach antysemickich i rasistowskich, nikt się Panem nie interesował?
I w końcu niech Pan zdradzi nam, jak Pan to załatwił, że z prawomocnym wyrokiem nadal Pan przebywa na wolności?

Pozostający od wielu lat w niewiedzy
Łodzianie

poniedziałek, 1 września 2008

czwartek, 20 marca 2008

Wandal wciąż niszczy elewacje

Wiesław W., który oszpecił kilkaset kamienic w Łodzi, powinien być leczony w zakładzie zamkniętym - orzekł Sąd Rejonowy. Ale obrońca złożył zażalenie. Sprawę rozpatrzy teraz Sąd Okręgowy. Ma na to trzy tygodnie.


Burmistrzu Giuliani z Nowego Jorku, przybądź, bo nasze władze są bezradne. Pomocy!! - apeluje jedna z internautek na forum "Gazety". Wzywany burmistrz, który w latach 1994-2001 skutecznie zwalczył w Nowym Jorku przestępczość, miałby pomóc Łodzi w unieszkodliwieniu Wiesława W. Człowiek ten od lat wypisuje na murach bezsensowne hasła. Oszpecił już kilkaset kamienic. I robi to nadal. - Pięć dni temu zniszczył malowane niedawno ściany stacji trafo na rogu ul. Radwańskiej i al. Politechniki - wylicza na forum "Majkowa". - Trzy dni temu zniszczył malowanie prześwitu bramy na ul. Limanowskiego przy ul. Zachodniej. - Dewastuje miasto z niesłabnącą siłą - dodaje "skunk".
Nadzieja wstąpiła w serca łodzian jesienią 2007 r. Wtedy to Grupa Pewnych Osób przeprowadziła własne dochodzenie. Młodzi ludzie badali okolice, w których najczęściej działa wandal, porównywali charakter pisma i rodzaje farby. Ustalili, że jest to ponad 50-letni Wiesław W., mieszkający na Górnej. Nakręcili nawet film, który na portalu Youtube obejrzało kilka tysięcy ludzi. Wandal został w końcu zatrzymany. Prokuratura postawiła mu zarzut niszczenia mienia. Dostał nadzor policyjny. Psychiatrzy orzekli, że jest niepoczytalny, a więc nie można go karać za czyny. - Na początku grudnia skierowaliśmy do Sądu Rejonowego dla Widzewa dwa wnioski: o umorzenie postępowania wobec Wiesława W. i o internację - mówiła na początku stycznia Małgorzata Al.-Kadi, prokurator rejonowy Łódź-Górna.
Internacja to umieszczenie w szpitalu dla psychicznie chorych. Sąd Rejonowy miał rozpatrzyć sprawę dopiero w styczniu lub lutym. Tymczasem minęła już połowa marca, a wandal nadal swobodnie rujnuje fasady domów.
Dlaczego? Sprawdziliśmy. Otóż Wiesław W., jak każdy podsądny, ma obrońcę i prawo do obrony. Sąd Rejonowy orzekł internację. Ale obrońca złożył zażalenie. - Będzie rozpatrywane przez Sąd Okręgowy - mówi Grzegorz Gała, przewodniczący IV wydziału karnego Sądu Rejonowego dla dzielnicy Łódź-Górna. - Przekazaliśmy sprawę, czekamy na potwierdzenie odbioru przez SO. Powinno nadejść w ciągu kilku dni.
Przewodniczący pociesza, że Sąd Okręgowy działa szybko, więc zażalenie będzie rozpatrzone w dwa, trzy tygodnie. Grażyna Jeżewska z biura prasowego SO nie jest taką optymistką. - Raczej dwa, trzy miesiące - wyjaśnia. - Każdy sędzia dostaje miesięcznie do 80 spraw, każdą musi przeanalizować, zbadać dokumenty. - Sąd ma na rozpatrzenie zażalenia trzy tygodnie - nie zgadza się na forum "skunk".
Tak czy owak mamy nadzieję, że bezkarność wandala wreszcie się skończy. Oby jak najszybciej, bo Wiesław W. stał się już w internecie niechlubnym symbolem Łodzi i jej zaniedbania.

czwartek, 7 lutego 2008

Prokuratura czeka na sąd a "Bazgroł" wciąż bazgrze...

Barbara Bariasz, sprzedawczyni pieczywa w punkcie u zbiegu ulic Zachodniej i Zielonej ma już dosyć wandala, który wypisuje na jej kiosku - podobnie jak na murach, kioskach czy płotach w całej Łodzi - nonsensowne hasła i jest bezkarny, bo biegli psychiatrzy orzekli, że mężczyzna jest niepoczytalny. To Wiesław W., zwany Bazgrołem.

- Kilka godzin ścierałam piaskiem te napisy, a ręce mnie bolały prawie tydzień - mówi pani Barbara. - Następnego dnia kiosk znów był pomazany.
Wiesław W. doskonale znany jest policji i prokuraturze. W ubiegłym roku został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Był przesłuchiwany i odesłany na badania psychiatryczne, na które się nie stawiał. Wreszcie został na nie doprowadzony. Okazało się, że jest niepoczytalny i prokuratorzy nie mogą postawić mu zarzutów.


- Dlatego wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o internację, czyli osadzenie mężczyzny w ośrodku zamkniętym - usłyszeliśmy od Małgorzaty Al-Kadi, szefowej prokuratury rejonowej dla dzielnicy Łódź - Górna. - Czekamy na posiedzenie sądu w tej sprawie.

(tj) - Express Ilustrowany