Wiesław W. od lat bezkarnie dewastuje Łódź.
Przez swoje upodobania i sposób ich wyrażania zwany jest "haikupsycholem", "bazgrołem", czy "człowiekiem 7 było". Ten człowiek jest na tyle bezczelny, że bez obaw przyznaje się do autorstwa tych bochomazów, na łamach gazet.

Co dalej powinno się zrobić z Wiesławem?
Art. 94. KK § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym.§ 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne.

piątek, 7 grudnia 2007

Wandal ma kolejne dwa miesiące

Dopiero wtedy łódzki sąd rejonowy zdecyduje, czy Wiesław W., zwany przez internautów "Haikupsycholem", trafi do zakładu psychiatrycznego. Do tego czasu może nadal bezkarnie bazgrać po łódzkich murach.

- I cały czas to robi - denerwuje się Hubert, jeden z forumowiczów portalu "Gazety", który sprawą Wiesława W. interesuje się od samego początku. - Ostatnio znów widziałem pomazane kamienice na ul. Gdańskiej. Haikupsychol bazgrze przede wszystkim ściany na trasie linii tramwajowej nr 46. Ale nie tylko. Jego najnowsze "dzieła" można podziwiać w okolicach Rynku Bałuckiego - wyjaśnia.

O Wiesławie W., ponad 50-letnim wandalu z Górnej, "Gazeta" pisze od września. W ciągu kilku lat mężczyzna zniszczył kilkaset elewacji budynków. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze, przypominające japońskie wierszyki haiku. Nazywamy go "Haikupsychol". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - tłumaczą forumowicze "Gazety".

Nie czekali, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku, jakich farb używa wandal, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". Przez pierwszy miesiąc obejrzało go ponad 6 tys. internautów.

Pod koniec września Wiesław W. został zatrzymany. Prokuratura postawiła mu zarzut zniszczenia mienia. Dostał dozór policyjny i zabezpieczono jego majątek na poczet naprawienia szkód, które wyrządził. Kluczowa dla sprawy była opinia psychiatrów, którzy zbadali Wiesława W. Orzekli, że jest niepoczytalny, a to oznacza, że nie może ponieść kary za swoje czyny. - Dlatego na początku grudnia skierowaliśmy do Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa wniosek o umorzenie postępowania. Ale nie tylko. Wysłaliśmy także drugi - o internację Wiesława W. - wyjaśnia Małgorzata Al-Kadi, prokurator rejonowy Łódź-Górna.

- Trafiły do nas oba wnioski, ale rozpatrzone zostaną dopiero w styczniu albo w lutym - przyznaje Agnieszka Mostowy, zastępca kierownika wydziału karnego Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa.

Dlaczego tak późno? - Musimy najpierw zająć się innymi sprawami, na przykład dotyczącymi tymczasowych aresztowań - wyjaśnia.

Hubert: - I znów czekanie. To wspaniała szansa dla wandala. Ma czas, by bezkarnie niszczyć Łódź. A my się temu przyglądamy. Możliwe, że będzie to robił jeszcze dłużej, kiedy w styczniu lub lutym okaże się, że do zakładu leczniczego jednak nie trafi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

czwartek, 22 listopada 2007

Po prostu było mi potwornie wstyd

Antysemickie napisy "Haikupsychola" w przejściu podziemnym przy ul. Żeromskiego oburzyły wiekowego łodzianina. Tym bardziej, że oglądał je z przyjacielem z Izraela. - Podziemie zostanie odmalowane - zapewniono nas w delegaturze Łódź - Polesie.



Pan Henryk Cegielski ma 86 lat. Przyszedł do redakcji bardzo wzburzony. - Jestem absolwentem Społecznego Polskiego Gimnazjum Męskiego, kończyłem je przed wojną - opowiada. - Niedawno przyjechał do mnie przyjaciel ze szkolnej ławy, Żyd z Izraela. Spacerowaliśmy po mieście i wspominaliśmy.

Podczas spaceru przyjaciele znaleźli się w przejściu podziemnym na skrzyżowaniu ul. Żeromskiego i al. Mickiewicza. - Doznałem wstrząsu - mówi wiekowy czytelnik. - Ściany obsmarowane były obrzydliwymi napisami o Żydach. Podłymi i wstrętnymi. Kolega chciał je sfotografować, żeby pokazać u siebie, w Izraelu. Długo go przekonywałem, żeby tego nie robił. W końcu posłuchał, bo to przecież też łodzianin. Było mi potwornie wstyd. W szkole miałem wielu kolegów-Żydów. Byli z bogatszych rodzin niż moja. Dyskretnie pomagali mi, byli bardzo życzliwi. A tu takie napisy. Nie to, że bezmyślne: po prostu podłe.

Jak twierdzi pan Henryk, napotkany patrol Straży Miejskiej nie zareagował. Strażnicy stwierdzili, że to "nie ich sprawa". - Przyszedłem więc do "Gazety" - dodaje czytelnik. - Może na wasz sygnał ktoś zareaguje?

Przejście podziemne przy ul. Żeromskiego sprawia wrażenie niczyjego. Widać, że niedawno było odnawiane, ale co z tego, skoro ściany pokryte są plakatami, napisami o łódzkich klubach sportowych i różnymi gryzmołami. Wśród nich "dzieła" znanego w całej Łodzi i wiecznie bezkarnego wandala, Wiesława W. z Górnej, nazwanego przez internautów "Haikupsycholem".

Zadzwoniliśmy do delegatury UMŁ Łódź-Polesie. Przejście podziemne leży na terenie Polesia, i choć podlega Zarządowi Dróg i Transportu, urząd zadziałał błyskawicznie. - Natychmiast się tym zajmiemy - obiecał Jacek Poliszkiewicz, pełniący obowiązki zastępcy dyrektora delegatury. - W piątek lub w poniedziałek zacznie się malowanie całego przejścia podziemnego przy ul. Żeromskiego, napisy znikną - wyjaśnił. - W sprawie obraźliwych haseł zgłoszono popełnienie przestępstwa, chodzi o zniszczenie mienia o znacznej wartości. Trzeba było sfotografować napisy, dlatego nie znikły od razu. Trwa dochodzenie. Ale podziemie będzie czyste.

środa, 7 listopada 2007

piątek, 2 listopada 2007

Bezkarny "Bazgroł"

TVN24

"Bazgroł" - mężczyzna, który na łódzkich kamienicach maluje antysemickie i obraźliwe hasła, nie zostanie ukarany. Choć w ciągu ostatnich dwóch lat w Łodzi pojawiły się setki jego napisów, prokuratura nie postawi mu zarzutów. Biegli uznali, że jest niepoczytalny.Po orzeczeniu psychiatrów Wiesława W. trzeba było zwolnić z aresztu. Prokuratura zastosowała jednak wobec niego dozór policyjny.

- Zarzutów nie możemy mu postawić, ale prawo przewiduje inne środki, które można stosować wobec takich osób, np. internację, czyli osadzenie w zamkniętym ośrodku - mówi jednak Przemysław Matusiak, zastępca prokuratora rejonowego dla dzielnicy Łódź Górna. Prokutatura prawdopodobnie wystąpi z takim wnioskiem do sądu.

Śladami "Bazgroła"
"Bazgroł" został zatrzymany pod m.in. pod naciskiem Huberta Barańskiego, który prowadził w jego sprawie "prywatne śledztwo". Stworzył nawet stronę internetową, żeby dokumentować na niej wszystkie działania mężczyzny. Robił to, by udowodnić, że setki napisów, które pojawiły się w Łodzi, mają jednego autora.

- Jest kilka słów charakterystycznych, "diabeł", "szatan", "grzech" , "siedem", a wszystkie hasła pisane są tym samym charakterem pisma - tłumaczy Barański.

Po kilku dniach śledztwa autor strony odnalazł miejsce zamieszkania "Bazgroła". Jak się okazało, na własnym domu również wymalował wiele obraźliwych haseł.

Rozgoryczeni sąsiedzi
Sąsiedzi narzekają, że wszystkie hasła Wiesława W. muszą zamalowywać na własny koszt. Dodają, że na wszystkie upomnienia "Bazgroł" reaguje agresywnie.

- Wydaje mi się, że nie jest to osoba do końca zrównoważona - ocenia mieszkanka Łodzi, zgadzając się w ten sposób z biegłymi. W związku z ich oceną postępowanie przeciwko "Bazgrołowi" zostanie prawdopodobnie umorzone.

- Jedyne rozwiązanie sytuacji, to umieszczenie go w zakładzie zamkniętym - sugerują prawnicy.

Jest kilka słów charakterystycznych dla "Bazgroła" - "diabeł", "szatan", "grzech" , "siedem", a wszystkie hasła pisane są tym samym charakterem pisma
mwr

Psychiatrzy orzekli - "Bazgroł" jest niepoczytalny


Biegli psychiatrzy, którzy przebadali Wiesława W., zwanego Bazgrołem (wypisuje bezsensowne hasła na ścianach łódzkich kamienic), stwierdzili, że mężczyzna jest niepoczytalny. To oznacza, że prokuratura nie może postawić mu zarzutu niszczenia mienia i skierować do sądu aktu oskarżenia. Czy Wiesław W. jest więc bezkarny?
- Prawo przewiduje inne środki, które można stosować wobec takich osób, np. internację, czyli osadzenie w zamkniętym ośrodku - mówi Przemysław Matusiak, zastępca prokuratora rejonowego dla dzielnicy Łódź Górna.
I z takim wnioskiem prokuratura prawdopodobnie wystąpi do sądu. Tymczasem grupa łodzian, zbulwersowanych działalnością "Bazgroła", utworzyła poświęconą mu stronę internetową.
- Chcieliśmy zwrócić uwagę na bezkarność tego człowieka i beznadziejną sytuację mieszkańców zamalowywanych posesji - mówią.

(tj) - Express Ilustrowany

Grupa łodzian stworzyła stronę internetową poświęconą "Bazgrołowi".

wtorek, 30 października 2007

"Bazgroł" przebadany




Policjantom udało się wreszcie zatrzymać i zawieźć na badania sądowo-psychiatryczne Wiesława W., zwanego Bazgrołem, który na murach łódzkich kamienic wypisuje absurdalne hasła.
"Bazgroł" został przebadany przez dwóch niezależnych biegłych. Wyniki nie są jeszcze znane. Decyzją prokuratora mężczyzna został zwolniony do domu. Zastosowano wobec niego dozór policyjny.

(tj) - Express Ilustrowany


sobota, 27 października 2007

"Bazgroł" znowu w akcji


Urszula Mirowska, właścicielka domu u zbiegu ulic Dubois i Pokładowej po raz piąty w ostatnich miesiącach malowała elewację swojej posesji. Wiesław W., zwany Bazgrołem, który od lat wypisuje sprayem na łódzkich kamienicach absurdalne napisy, znów zniszczył jej elewację. Wczoraj pisaliśmy, że policja nie może znaleźć "Bazgroła", żeby - zgodnie z decyzją sądu - doprowadzić go na badania psychiatryczne, tymczasem naszemu reporterowi udało się to bez trudu.
- Ręce już opadają - mówi pani Urszula. - Przecież nie może być tak, że ten mężczyzna robi, co mu się podoba, a inni ponoszą tego konsekwencje. Przed obchodami rocznicy wizyty papieża w Łodzi urzędnicy kazali wszystkim zamalować te bazgroły. I kupiliśmy farby, wzięliśmy pędzle i pomalowaliśmy domy. Teraz znów cała dzielnica jest pomazana. I co? Znów biorę pędzel, wiadro i maluję. Jak długo jeszcze?

(tj) - Express Ilustrowany

Pani Urszula ma już dosyć systematycznego malowania elewacji, na której bezkarny do tej pory Wiesław W. wypisuje absurdalne hasła.

piątek, 26 października 2007

"Bazgroł" wodzi policję za nos - nie mogą go znaleźć, "Express" zrobił to bez trudu

Wiesław W., zwany Bazgrołem, choć był już zatrzymany przez policję za mazanie sprayem po ścianach łódzkich kamienic, wciąż wypisuje swoje absurdalne hasła w całym mieście.


Mimo sądowego nakazu nie stawił się na badania psychiatryczne, a policja twierdzi, że nie może go na nie doprowadzić, bo mężczyzna rzekomo zniknął. Nam bez problemu udało się go wczoraj namierzyć. Był po prostu w domu, a mieszka przy ul. Polarnej. I jest tam bardzo często.
Zdaniem sąsiadów, Wiesław W. zachowuje się ostatnio jak duch. Nie włącza światła, w dzień bardzo rzadko wychodzi z domu, a jeśli już, to przemyka się chyłkiem i bezszelestnie. Ogrodzenie swojej posesji obwiązał drutem kolczastym. Na ścianie domu zainstalował lusterko, by bez podchodzenia do okna widzieć, kto jest przy jego furtce.



Wczoraj naszemu reporterowi wystarczyło kilkadziesiąt minut obserwacji domu "Bazgroła", by przekonać się, że mężczyzna nie "wyparował", a po prostu ukrywa się przed policją.
Przed godziną 11 przyszedł do niego kolega. Przyniósł mu chleb. Nie został jednak od razu wpuszczony na podwórko. Blisko 20 minut krzyczał przy płocie: "Wiesiu, to ja, jestem sam. Mam chleb dla ciebie. Wpuść mnie". I tak w kółko. W końcu gospodarz wyszedł z ukrycia i kolega wszedł za oplecioną drutem kolczastym bramę.
- Pana Wiesława bardzo rzadko ostatnio widujemy, wychodzi raczej w nocy lub bardzo wcześnie rano - mówią sąsiedzi. - Boi się pewnie, że go zagarną na te badania. Ale przecież cały czas maże po ścianach, wciąż pojawiają się nowe napisy. Ktoś wreszcie musi pomóc temu człowiekowi, bo wykończy siebie i innych. Trzeba go leczyć. Niech policjanci nie robią sobie żartów, tylko wejdą na posesję i zabiorą go na badania.


poniedziałek, 1 października 2007

Nadal maże po elewacjach – Za tydzień zbadają go psychiatrzy

Wiesław W. znów maże po elewacjach łódzkich budynków. 21 września został zatrzymany przez policję. Dzień później usłyszał prokuratorski zarzut: niszczenie mienia. Za popełnione przestępstwa grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Widać jednak, że ani policja, ani prokuratura nie wpłynęły na zachowanie mieszkańca ul. Polarnej. Zaraz po wyjściu z prokuratury zaopatrzył się w nowy spray koloru brunatnego i ruszył w miasto, by dalej bazgrolić.
- Ta elewacja była czysta jeszcze 2 dni temu - mówi Monika Chmarnik, lokatorka posesji przy ul. Gdańskiej 85. - Teraz pokryta jest idiotycznymi napisami. A przecież w ubiegłym roku budynek był malowany. Niech wreszcie ktoś zrobi porządek z tym wandalem.
Wiesław W. w przyszłym tygodniu ma zostać poddany badaniom psychiatrycznym.
- Powołaliśmy biegłych, którzy wypowiedzą się na temat stanu poczytalności tego pana - mówi Małgorzata Al-Kadi, szefowa prokuratury rejonowej Łódź Górna. - Wiele zależy od tego właśnie badania. Jednocześnie warto przypomnieć, że przestępstwo niszczenia mienia ścigane jest w oparciu o zgłoszenie tego na policji.

(tj) - Express Ilustrowany

Ta elewacja jeszcze dwa dni temu była czysta - mówi Monika Chmarnik, lokatorka kamienicy.

środa, 26 września 2007

Wpadka "haikupsychola"

Autor rasistowskich wierszy na kilkuset łódzkich murach został zatrzymany przez policję. Służby przez trzy lata nie mogły poradzić sobie z wandalem

Mężczyzna w ciągu kilku lat zniszczył kilkaset elewacji budynków. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze przypominające japońskie wierszyki haiku - mówi Hubert, jeden z forumowiczów, który śledzi poczynania Wiesława W. - Mówimy o nim "haikupsychol". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - wyjaśnia Marcin, czytelnik "Gazety". Forumowicze mieli dość czekania, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku, jakich farb używa wandal, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". Dzięki temu do sprawcy dotarła policja. Postawiono mu zarzut niszczenia mienia.

Źródło: Metro

wtorek, 25 września 2007

Koniec z haiku na budynkach?

Autor rasistowskich wierszy na kilkuset łódzkich murach został zatrzymany przez policję. Służby przez trzy lata nie mogły poradzić sobie z wandalem.

Udało im się to dopiero po naszym tekście, w którym opisaliśmy działalność Wiesława W., ponad 50-letniego mieszkańca Górnej. W ciągu kilku lat wandal zniszczył kilkaset elewacji budynków. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze przypominające japońskie wierszyki haiku - mówi Hubert, jeden z forumowiczów, który od dawna śledzi poczynania Wiesława W. - Mówimy o nim "Haikupsychol". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - wyjaśnia Marcin, czytelnik "Gazety".

Forumowicze mieli dość czekania, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku, jakich farb używa wandal, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". W ciągu tygodnia film obejrzało prawie ośmiuset internautów. - Chcieliśmy pokazać policji i straży miejskiej, jak w ciągu paru dni zwykli obywatele mogli dowiedzieć się więcej niż funkcjonariusze przez kilka lat - wyjaśnia Hubert. - Ale więcej już nic zrobić nie możemy. Czekamy na reakcję funkcjonariuszy.

Doczekali się. W miniony weekend policja zatrzymała Wiesława W. Jego sprawą zajęła się prokuratura. - Zresztą nie pierwszy raz. Ale policji dopiero teraz udało się zatrzymać podejrzanego. W sobotę został przesłuchany. Postawiono mu zarzut zniszczenia mienia - wyjaśnia Małgorzata Al-Kadi, Prokurator Rejonowy Łódź-Górna.

Na razie zarzut dotyczy zniszczenia sześciu budynków. Bo ich właściciele złożyli wnioski w tej sprawie.

Wiesław W. podczas przesłuchania przyznał się jednak tylko do części stawianych mu zarzutów. - Stwierdził, że niektóre z napisów nie są jego autorstwa. Poza tym nie chciał składać zeznań. Ma to zrobić na piśmie. Dostał także dozór policyjny. Dwa razy w tygodniu ma stawiać się na komisariacie - wyjaśnia prokurator Al-Kadi. Zabezpieczono także majątek podejrzanego na poczet naprawienia szkód, które wyrządził.

- Zatrzymali go i wypuszczą. Tak jest zawsze. Znów się wytłumaczą, że "Haikopsychol" jest chory i umorzą sprawę! - pomstują internauci.

Prokurator Al-Kadi: - Wszystko sprawdzimy. W najbliższym czasie zasięgniemy opinii biegłych co do stanu poczytalności tego pana. Jeżeli okaże się, że jest zdrowy, skierujemy akt oskarżenia do sądu - mówi.

A jeśli jest niepoczytalny? - Sprawa może zostać umorzona. Chyba, że biegli stwierdzą, że Wiesław W. stanowi zagrożenie dla porządku publicznego. Wtedy będzie można wystąpić do sądu z wnioskiem o orzeczenie odizolowania. Wszystko zależy jednak od wyników badań - wyjaśnia.

To nie przekonuje jednak forumowiczów. - Sześć posesji? To skandal! Ten facet zamalował pół miasta. To nie tylko budynki prywatnych mieszkańców, ale i miasta. Mamy mnóstwo dowodów. Możemy je pokazać! - mówią.

Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi: - Jeżeli inne osoby pokrzywdzone w tego typu sprawach mają podejrzenia, że sprawcą może być ten właśnie człowiek i chcą jego ukarania, wystarczy, że zgłoszą się na policję lub do prokuratury.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

poniedziałek, 24 września 2007

Zatrzymali wandala

Policjanci zatrzymali mieszkający przy ul. Polarnej Wiesława W., wandala, który pomazał kilkaset domów na terenie Łodzi. Przypomnijmy, że mężczyzna pokrył bazgrołami swój dom i kilkaset innych budynków w mieście. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
(ksaf) - Express Ilustrowany

czwartek, 20 września 2007

Patologiczny grafficiarz bezkarnie grasuje w mieście i niszczy elewacje

Wandal z Górnej wulgarnymi napisami pokrył już co najmniej kilkaset domów w całej Łodzi. I wciąż maże po murach. Właściciele pomazanych elewacji są bezradni, a Wiesław W. bezkarny, choć policja od 2 lat zna jego personalia i wie, gdzie mieszka.


Strażnicy miejscy tłumaczą, że mają związane ręce, bo żeby podjąć skuteczną interwencję, musieliby zatrzymać sprawcę na gorącym uczynku.
Dom Wiesława W. pomazany jest od fundamentów po dach. Sąsiedzi mają go dość. Dość ma również administracja nieruchomości.
- Wielokrotnie zamalowywaliśmy elewację, ale to jest syzyfowa praca, ponieważ ten mężczyzna znów po nich pisze - mówi Ewa Antoniak, kierownik filii administracji Łódź Górna Południe. - Pomazał cały dom, który należy do gminy, a on jest jedynie najemcą. Administratorów nie wpuszcza na posesję. Interweniowaliśmy na policji.
Jednak funkcjonariusze nic nie zrobili, choć o problemie wiedzą od 2005 roku. Wtedy administratorzy ich powiadomili, a policja umorzyła postępowanie z powodu... niewykrycia sprawcy. Administratorzy ponownie złożyli doniesienie, podając adres i dane personalne sprawcy. Funkcjonariusze znów umorzyli postępowanie, gdyż nie mogli znaleźć Wiesława W.
- To dziwne. On przebywa w domu - mówi kierownik administracji. - Na początku roku ponownie powiadomiliśmy policję. Czekamy na jakiekolwiek pismo.
- Prowadzimy postępowanie. Spodziewamy się jego zakończenia - mówi podinsp. Mirosław Micor, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi.
- Jeśli uda się zatrzymać sprawcę na gorącym uczynku to skierujemy sprawę do sądu grodzkiego - mówi Waldemar Walisiak, p.o. z-cy komendanta. - Nie mamy innych możliwości, bo nasza formacja nie prowadzi dochodzeń.
Mazanie ścian można zakwalifikować jako przestępstwo - niszczenie mienia. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
(tj) - Express Ilustrowany

środa, 19 września 2007

Haiku zalewa łódzkie mury

Mężczyzna maluje rasistowskie wiersze na murach. Kim jest, wiedzą od dawna internauci. Tylko policja i prokuratura nie potrafią z tym nic zrobić

Z forumowiczami "Gazety" spotykam się w centrum Łodzi. Dwóch fotografów i specjalista od PR. Zadzwonili, bo chcą pokazać efekt kilkudniowego śledztwa. Jedziemy ul. Pabianicką na południe Łodzi. - Proszę spojrzeć. Po prawej widzimy "żyda". Zaraz obok - "murzyn". Za chwilę po lewej na ogrodzeniu będzie trzy razy pacierz i jeden "bóg-diabeł" - wymienia z pamięci Hubert, na co dzień PRowiec.

"Nie głosuj, grzech, to żydy są" - odczytuje z muru. Po chwili kolejne wierszyki. Obrażani są w nich politycy, papież i religia. Podobne teksty pojawiają się w innych dzielnicach Łodzi. Na przedszkolach, urzędach, przystankach, domach, blokach. Łącznie na kilkuset elewacjach. Wszystkie wiersze w stylu haiku (to odmiana japońskiej poezji składająca się z trzech wersów, tradycyjne mają po siedemnaście sylab - przy. red.).

- Ale czasami Haikupsychol nie trzyma się japońskich zasad - mówi Marcin, fotograf.

- Haikupsychol? - pytam. - Tak go nazywamy. Bo pisze po murach najczęściej w formie haiku. Jego wierszy nikt nie rozumie, stąd psychol.

- Wierszy Norwida też kiedyś nie rozumiano? - mówię. - Tylko że Norwid nie szkodził całemu społeczeństwu.

Dojeżdżamy do celu, bo na murach coraz więcej "żydów" i "murzynów". Osiedle domków jednorodzinnych. Tu już nie ma wolnego muru od haiku. Czarny spray co kilka metrów. Skręcamy w jedną z podrzędnych uliczek osiedlowych. I tylko niewielki dom pod "czwórką" cały w haiku. W ogromnym oknie kartka: "Żydy w hotelu - kategoria zero".

- Haikupsychol wita - mówi cicho Marcin.

Człowiek, którego nie ma
Kasia: - Kiedyś czytałam te jego wierszyki, żeby zrozumieć. Teraz przestałam. Ich autor to musi być chory człowiek. Wszyscy wiedzą gdzie on mieszka. I co z tego, jak nikt go nie widział. Nawet nie wiem, jak wygląda, choć mieszkam trzy domy od niego. Ten facet to widmo!

Sąsiad z rogu próbował kiedyś dowiedzieć się, kim jest mężczyzna, który niszczy osiedlowe mury. - Ślęczał przed oknem pół nocy i usnął - mówi pani Teresa spod "szóstki". Następnego dnia naprzeciwko jego domu pojawił się nowy wiersz haiku. O bogu-diable.

Pani Teresa razem z mamą Elżbietą od kilkudziesięciu lat mieszkają w domu obok. Są nielicznymi, którzy widują poetę-wandala. - Pojawił się trzy lata temu i od razu zaczął malować. Najpierw w okolicy, później jeździł do centrum. Widziano go tylko raz w trakcie nocnej akcji. Ponad pięćdziesięcioletni mężczyzna, przepasany torbą, w której trzyma spraye - podaje rysopis pani Teresa.

Idziemy zobaczyć, czy jest w domu. Cisza. W środku nie ma światła. Dzwonek przy furtce nie działa. Na podwórzu mnóstwo porozbijanych okien, skrzynki i czerwony ford. Za nim przyczepka. Podobnie jak dom - cała w haiku. Z boku "papież", z przodu - dwa "żydy". Między drzewami na podwórku sznurek, na którym schnie koszula flanelowa. Na podwórzu dwa psy.

- Nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Ktoś kiedyś się odezwał, a ten wyciągnął gaz. Nie przepada za ludźmi. A jak tylko ktoś mu zwróci uwagę, to ich wyzywa. "Ty żydówko i kurwo" - krzyczał na mnie - opowiada jedna z mieszkanek.

Nie można go tknąć
Dom wandala to jedyny pomalowany na tej ulicy. - On nie jest głupi. Wie, że gdyby pomalował coś u nas, to by było po nim - mówi jedna z sąsiadek.

- Kiedyś ludzie co chwilę zamalowywali jego wiersze. Teraz wiedzą, że nie ma sensu. I tak zaraz poprawi - opowiada pan Krzysztof.

Pobliska ulica prowadzi na miejskie lotnisko. Codziennie przynajmniej raz dziennie przejeżdża po niej radiowóz policyjny. - Pseudopoeta musiałby stanąć na drodze ze sprayem w ręku, żeby go zauważyli - mówi pan Krzysztof.

Mieszkańcy zasypują administrację i policję pismami. - I nic. Tłumaczenie jest zawsze jedno: płaci czynsz i ma żółte papiery, więc nie można go tknąć - wyjaśnia jedna z lokatorek. Wysłali też petycję do magistratu. Bez skutku.

Ewa Antoniak, kierowniczka administracji osiedlowych domów: - W 2005 roku złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie tego pana. Zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Rok 2006 i kolejne umorzenie. Tym razem, bo sprawca się ukrywał. W lutym 2007 roku zawiadomiona zostaje policja. Wszczęto dochodzenie i od tego czasu cisza.

- Potrwa to tak długo, jak będziemy mieli pewność, czy to ten właśnie człowiek jest autorem malowideł - mówi podinspektor Mirosław Micor, rzecznik prasowy komendanta miejskiego.

Ale dlaczego trwa to tak długo? - Sprawca pisze po murach w nocy, więc patrole go nie złapały na gorącym uczynku. Mamy jednak pewne ustalenia. Rozliczymy go, kiedy do niego dotrzemy - informuje Micor.

Kilka tygodni temu do pani Teresy przyjechali funkcjonariusze służb miejskich. Kazali jej sprzątnąć piach leżący na trawniku przed jej domem. Bo zalegał w pasie drogowym. Do domu poety - wandala nie zajrzeli.

Internauci mówią: dość
Forumowicze "Gazety" nie chcieli czekać, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawia się rasistowskie haiku, jakich używa farb, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". W ciągu tygodnia dni film obejrzało prawie ośmiuset internautów.

- Po co to zrobiliście? - pytam.

- Żeby pokazać policji i straży miejskiej, jak w ciągu paru dni zwykli obywatele mogli dowiedzieć się więcej niż funkcjonariusze przez kilka lat - wyjaśnia Hubert. - Ale więcej już nic zrobić nie możemy.

Dla dra Leszka Putyńskiego, psychologa z Uniwersytetu Łódzkiego, cała sytuacja jest dość absurdalna. - Przecież sprawa formalnie jest prosta. Jeśli osoba chora łamie prawo, przymusowo trafia na leczenie do zakładu zamkniętego. Takie rzeczy reguluje ustawa o ochronie zdrowia psychicznego. A jeżeli chora nie jest, sądzi się ją jak każdego innego przestępcę. O co więc chodzi? Jak widać w naszym kraju wszystko jest możliwe.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

wtorek, 18 września 2007

piątek, 7 września 2007