Wiesław W. od lat bezkarnie dewastuje Łódź.
Przez swoje upodobania i sposób ich wyrażania zwany jest "haikupsycholem", "bazgrołem", czy "człowiekiem 7 było". Ten człowiek jest na tyle bezczelny, że bez obaw przyznaje się do autorstwa tych bochomazów, na łamach gazet.

Co dalej powinno się zrobić z Wiesławem?
Art. 94. KK § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym.§ 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne.

środa, 17 września 2008

List od W.

Włodarze Miasta, w którym bazgrzę,
oraz Policjo przełaskawa!
Posłowie, Radni, Wojewodo
i inni twórcy złego prawa!

Bardzo dziękuję Wam za pomoc
w mojej misji nawracającej,
mieszkańców Łodzi przy pomocy
napisów budynki szpecących.
Bardzo dziękuję Wam za wsparcie
dzięki któremu łódzkie mury
mogę bezkarnie przyozdabiać
ciemnawym sprayem. Sprayem, którym
nawracam ja zbłąkane dusze
tłumacząc im, że 7 było,
że grzech głosować, Żydy trują,
teatr z Karolem jest Wojtyłą,
że to Sodoma i Gomora,
że to nie aura, diabeł kusi,
że chociaż błędy są w pacierzu,
człek się pacierza uczyć musi.

Dziękuję Panu, Prezydencie,
w Panu mam także sojusznika.
Łódź Pana nie interesuje,
do Izraela wciąż Pan znika,
ale choć Pańskiej – oraz radnych
– się interwencji obawiałem,
nie stanął Pan w obronie Żydów,
gdy ich bezczelnie obrażałem.

Dziękuję też Obywatelom.
Pomaga mi nie tylko Władza,
lecz także ci mieszkańcy miasta,
którym ma twórczość nie przeszkadza.
Bo gdy łodzianin widzi bazgroł –
– co cud, gdy komuś się nie zdarzy
– nie zgłasza tego do AN-u,
policji ani miejskiej straży.
Gdy właściciele sami z siebie
twórczość mą zacną zamalują,
to nawet wtedy przecież wrócę,
napisać, że „Żydy tuszują”.
A strażnik miejski, lub policjant,
gdy widzi moje komentarze,
rozkłada ręce: „Co ja mogę?
Musiałbym złapać go, gdy maże”.

Lecz nawet przecież gdy mnie złapią,
a fakt, że jestem nieuchwytny,
to i tak nikt mi nic nie zrobi.
Jak to - pytacie - takim sprytny?
Nie. Tylko takie już jest prawo,
że gdy psychiatrzy ze szpitala
poświadczą, że jestem psycholem,
to bazgrać wciąż mi to pozwala.

Piszę, bo cierpię, bo mnie boli,
bo krzyczą głosy w głowie mojej.
Leczenia bardzo potrzebuję,
tylko... szpitala wciąż się boję.
Siłą mnie nikt nie wepchnie w kaftan,
chociaż podupadłem na zdrowiu.
No, może gdybym kogoś zabił.
Gazrurkę mam już w pogotowiu.

Oby tak dalej! Jest cudownie!
Nic nie przeszkadza mi w twórczości.
Będę tak pisać jeszcze więcej.
Bezczelny w swojej bezkarności.
Nie odpowiadam za swe czyny,
to nie ja bazgrzę, to choroba.
a ci, co mają coś przeciwko,
mogą mnie w dupę pocałować.


Bezkarny i nieznany osobie żadnej
Wiesław W. z ulicy Polarnej

1 komentarz:

Wymagane pole nie może być puste pisze...

Piękny, finezyjny wiersz urzecze każdego policjanta, turkusowego trabanta, hrabiego Antoniego i jego kochanka! Młode wianki plotą dla hajko psychola taka jest ich dziewczęca swawola! Koty skradają się pod płot by dostrzec to!

Agniesza