Wiesław W. od lat bezkarnie dewastuje Łódź.
Przez swoje upodobania i sposób ich wyrażania zwany jest "haikupsycholem", "bazgrołem", czy "człowiekiem 7 było". Ten człowiek jest na tyle bezczelny, że bez obaw przyznaje się do autorstwa tych bochomazów, na łamach gazet.

Co dalej powinno się zrobić z Wiesławem?
Art. 94. KK § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym.§ 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne.

środa, 26 września 2007

Wpadka "haikupsychola"

Autor rasistowskich wierszy na kilkuset łódzkich murach został zatrzymany przez policję. Służby przez trzy lata nie mogły poradzić sobie z wandalem

Mężczyzna w ciągu kilku lat zniszczył kilkaset elewacji budynków. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze przypominające japońskie wierszyki haiku - mówi Hubert, jeden z forumowiczów, który śledzi poczynania Wiesława W. - Mówimy o nim "haikupsychol". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - wyjaśnia Marcin, czytelnik "Gazety". Forumowicze mieli dość czekania, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku, jakich farb używa wandal, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". Dzięki temu do sprawcy dotarła policja. Postawiono mu zarzut niszczenia mienia.

Źródło: Metro

wtorek, 25 września 2007

Koniec z haiku na budynkach?

Autor rasistowskich wierszy na kilkuset łódzkich murach został zatrzymany przez policję. Służby przez trzy lata nie mogły poradzić sobie z wandalem.

Udało im się to dopiero po naszym tekście, w którym opisaliśmy działalność Wiesława W., ponad 50-letniego mieszkańca Górnej. W ciągu kilku lat wandal zniszczył kilkaset elewacji budynków. - Pisze na nich antysemickie i rasistowskie wiersze przypominające japońskie wierszyki haiku - mówi Hubert, jeden z forumowiczów, który od dawna śledzi poczynania Wiesława W. - Mówimy o nim "Haikupsychol". Bo nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby takich szkód w swoim mieście - wyjaśnia Marcin, czytelnik "Gazety".

Forumowicze mieli dość czekania, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawiają się rasistowskie haiku, jakich farb używa wandal, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". W ciągu tygodnia film obejrzało prawie ośmiuset internautów. - Chcieliśmy pokazać policji i straży miejskiej, jak w ciągu paru dni zwykli obywatele mogli dowiedzieć się więcej niż funkcjonariusze przez kilka lat - wyjaśnia Hubert. - Ale więcej już nic zrobić nie możemy. Czekamy na reakcję funkcjonariuszy.

Doczekali się. W miniony weekend policja zatrzymała Wiesława W. Jego sprawą zajęła się prokuratura. - Zresztą nie pierwszy raz. Ale policji dopiero teraz udało się zatrzymać podejrzanego. W sobotę został przesłuchany. Postawiono mu zarzut zniszczenia mienia - wyjaśnia Małgorzata Al-Kadi, Prokurator Rejonowy Łódź-Górna.

Na razie zarzut dotyczy zniszczenia sześciu budynków. Bo ich właściciele złożyli wnioski w tej sprawie.

Wiesław W. podczas przesłuchania przyznał się jednak tylko do części stawianych mu zarzutów. - Stwierdził, że niektóre z napisów nie są jego autorstwa. Poza tym nie chciał składać zeznań. Ma to zrobić na piśmie. Dostał także dozór policyjny. Dwa razy w tygodniu ma stawiać się na komisariacie - wyjaśnia prokurator Al-Kadi. Zabezpieczono także majątek podejrzanego na poczet naprawienia szkód, które wyrządził.

- Zatrzymali go i wypuszczą. Tak jest zawsze. Znów się wytłumaczą, że "Haikopsychol" jest chory i umorzą sprawę! - pomstują internauci.

Prokurator Al-Kadi: - Wszystko sprawdzimy. W najbliższym czasie zasięgniemy opinii biegłych co do stanu poczytalności tego pana. Jeżeli okaże się, że jest zdrowy, skierujemy akt oskarżenia do sądu - mówi.

A jeśli jest niepoczytalny? - Sprawa może zostać umorzona. Chyba, że biegli stwierdzą, że Wiesław W. stanowi zagrożenie dla porządku publicznego. Wtedy będzie można wystąpić do sądu z wnioskiem o orzeczenie odizolowania. Wszystko zależy jednak od wyników badań - wyjaśnia.

To nie przekonuje jednak forumowiczów. - Sześć posesji? To skandal! Ten facet zamalował pół miasta. To nie tylko budynki prywatnych mieszkańców, ale i miasta. Mamy mnóstwo dowodów. Możemy je pokazać! - mówią.

Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi: - Jeżeli inne osoby pokrzywdzone w tego typu sprawach mają podejrzenia, że sprawcą może być ten właśnie człowiek i chcą jego ukarania, wystarczy, że zgłoszą się na policję lub do prokuratury.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

poniedziałek, 24 września 2007

Zatrzymali wandala

Policjanci zatrzymali mieszkający przy ul. Polarnej Wiesława W., wandala, który pomazał kilkaset domów na terenie Łodzi. Przypomnijmy, że mężczyzna pokrył bazgrołami swój dom i kilkaset innych budynków w mieście. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
(ksaf) - Express Ilustrowany

czwartek, 20 września 2007

Patologiczny grafficiarz bezkarnie grasuje w mieście i niszczy elewacje

Wandal z Górnej wulgarnymi napisami pokrył już co najmniej kilkaset domów w całej Łodzi. I wciąż maże po murach. Właściciele pomazanych elewacji są bezradni, a Wiesław W. bezkarny, choć policja od 2 lat zna jego personalia i wie, gdzie mieszka.


Strażnicy miejscy tłumaczą, że mają związane ręce, bo żeby podjąć skuteczną interwencję, musieliby zatrzymać sprawcę na gorącym uczynku.
Dom Wiesława W. pomazany jest od fundamentów po dach. Sąsiedzi mają go dość. Dość ma również administracja nieruchomości.
- Wielokrotnie zamalowywaliśmy elewację, ale to jest syzyfowa praca, ponieważ ten mężczyzna znów po nich pisze - mówi Ewa Antoniak, kierownik filii administracji Łódź Górna Południe. - Pomazał cały dom, który należy do gminy, a on jest jedynie najemcą. Administratorów nie wpuszcza na posesję. Interweniowaliśmy na policji.
Jednak funkcjonariusze nic nie zrobili, choć o problemie wiedzą od 2005 roku. Wtedy administratorzy ich powiadomili, a policja umorzyła postępowanie z powodu... niewykrycia sprawcy. Administratorzy ponownie złożyli doniesienie, podając adres i dane personalne sprawcy. Funkcjonariusze znów umorzyli postępowanie, gdyż nie mogli znaleźć Wiesława W.
- To dziwne. On przebywa w domu - mówi kierownik administracji. - Na początku roku ponownie powiadomiliśmy policję. Czekamy na jakiekolwiek pismo.
- Prowadzimy postępowanie. Spodziewamy się jego zakończenia - mówi podinsp. Mirosław Micor, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi.
- Jeśli uda się zatrzymać sprawcę na gorącym uczynku to skierujemy sprawę do sądu grodzkiego - mówi Waldemar Walisiak, p.o. z-cy komendanta. - Nie mamy innych możliwości, bo nasza formacja nie prowadzi dochodzeń.
Mazanie ścian można zakwalifikować jako przestępstwo - niszczenie mienia. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
(tj) - Express Ilustrowany

środa, 19 września 2007

Haiku zalewa łódzkie mury

Mężczyzna maluje rasistowskie wiersze na murach. Kim jest, wiedzą od dawna internauci. Tylko policja i prokuratura nie potrafią z tym nic zrobić

Z forumowiczami "Gazety" spotykam się w centrum Łodzi. Dwóch fotografów i specjalista od PR. Zadzwonili, bo chcą pokazać efekt kilkudniowego śledztwa. Jedziemy ul. Pabianicką na południe Łodzi. - Proszę spojrzeć. Po prawej widzimy "żyda". Zaraz obok - "murzyn". Za chwilę po lewej na ogrodzeniu będzie trzy razy pacierz i jeden "bóg-diabeł" - wymienia z pamięci Hubert, na co dzień PRowiec.

"Nie głosuj, grzech, to żydy są" - odczytuje z muru. Po chwili kolejne wierszyki. Obrażani są w nich politycy, papież i religia. Podobne teksty pojawiają się w innych dzielnicach Łodzi. Na przedszkolach, urzędach, przystankach, domach, blokach. Łącznie na kilkuset elewacjach. Wszystkie wiersze w stylu haiku (to odmiana japońskiej poezji składająca się z trzech wersów, tradycyjne mają po siedemnaście sylab - przy. red.).

- Ale czasami Haikupsychol nie trzyma się japońskich zasad - mówi Marcin, fotograf.

- Haikupsychol? - pytam. - Tak go nazywamy. Bo pisze po murach najczęściej w formie haiku. Jego wierszy nikt nie rozumie, stąd psychol.

- Wierszy Norwida też kiedyś nie rozumiano? - mówię. - Tylko że Norwid nie szkodził całemu społeczeństwu.

Dojeżdżamy do celu, bo na murach coraz więcej "żydów" i "murzynów". Osiedle domków jednorodzinnych. Tu już nie ma wolnego muru od haiku. Czarny spray co kilka metrów. Skręcamy w jedną z podrzędnych uliczek osiedlowych. I tylko niewielki dom pod "czwórką" cały w haiku. W ogromnym oknie kartka: "Żydy w hotelu - kategoria zero".

- Haikupsychol wita - mówi cicho Marcin.

Człowiek, którego nie ma
Kasia: - Kiedyś czytałam te jego wierszyki, żeby zrozumieć. Teraz przestałam. Ich autor to musi być chory człowiek. Wszyscy wiedzą gdzie on mieszka. I co z tego, jak nikt go nie widział. Nawet nie wiem, jak wygląda, choć mieszkam trzy domy od niego. Ten facet to widmo!

Sąsiad z rogu próbował kiedyś dowiedzieć się, kim jest mężczyzna, który niszczy osiedlowe mury. - Ślęczał przed oknem pół nocy i usnął - mówi pani Teresa spod "szóstki". Następnego dnia naprzeciwko jego domu pojawił się nowy wiersz haiku. O bogu-diable.

Pani Teresa razem z mamą Elżbietą od kilkudziesięciu lat mieszkają w domu obok. Są nielicznymi, którzy widują poetę-wandala. - Pojawił się trzy lata temu i od razu zaczął malować. Najpierw w okolicy, później jeździł do centrum. Widziano go tylko raz w trakcie nocnej akcji. Ponad pięćdziesięcioletni mężczyzna, przepasany torbą, w której trzyma spraye - podaje rysopis pani Teresa.

Idziemy zobaczyć, czy jest w domu. Cisza. W środku nie ma światła. Dzwonek przy furtce nie działa. Na podwórzu mnóstwo porozbijanych okien, skrzynki i czerwony ford. Za nim przyczepka. Podobnie jak dom - cała w haiku. Z boku "papież", z przodu - dwa "żydy". Między drzewami na podwórku sznurek, na którym schnie koszula flanelowa. Na podwórzu dwa psy.

- Nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Ktoś kiedyś się odezwał, a ten wyciągnął gaz. Nie przepada za ludźmi. A jak tylko ktoś mu zwróci uwagę, to ich wyzywa. "Ty żydówko i kurwo" - krzyczał na mnie - opowiada jedna z mieszkanek.

Nie można go tknąć
Dom wandala to jedyny pomalowany na tej ulicy. - On nie jest głupi. Wie, że gdyby pomalował coś u nas, to by było po nim - mówi jedna z sąsiadek.

- Kiedyś ludzie co chwilę zamalowywali jego wiersze. Teraz wiedzą, że nie ma sensu. I tak zaraz poprawi - opowiada pan Krzysztof.

Pobliska ulica prowadzi na miejskie lotnisko. Codziennie przynajmniej raz dziennie przejeżdża po niej radiowóz policyjny. - Pseudopoeta musiałby stanąć na drodze ze sprayem w ręku, żeby go zauważyli - mówi pan Krzysztof.

Mieszkańcy zasypują administrację i policję pismami. - I nic. Tłumaczenie jest zawsze jedno: płaci czynsz i ma żółte papiery, więc nie można go tknąć - wyjaśnia jedna z lokatorek. Wysłali też petycję do magistratu. Bez skutku.

Ewa Antoniak, kierowniczka administracji osiedlowych domów: - W 2005 roku złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie tego pana. Zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Rok 2006 i kolejne umorzenie. Tym razem, bo sprawca się ukrywał. W lutym 2007 roku zawiadomiona zostaje policja. Wszczęto dochodzenie i od tego czasu cisza.

- Potrwa to tak długo, jak będziemy mieli pewność, czy to ten właśnie człowiek jest autorem malowideł - mówi podinspektor Mirosław Micor, rzecznik prasowy komendanta miejskiego.

Ale dlaczego trwa to tak długo? - Sprawca pisze po murach w nocy, więc patrole go nie złapały na gorącym uczynku. Mamy jednak pewne ustalenia. Rozliczymy go, kiedy do niego dotrzemy - informuje Micor.

Kilka tygodni temu do pani Teresy przyjechali funkcjonariusze służb miejskich. Kazali jej sprzątnąć piach leżący na trawniku przed jej domem. Bo zalegał w pasie drogowym. Do domu poety - wandala nie zajrzeli.

Internauci mówią: dość
Forumowicze "Gazety" nie chcieli czekać, aż policja i straż miejska wezmą się do roboty. Zaczęli własne dochodzenie. Obserwowali, w jakich miejscach pojawia się rasistowskie haiku, jakich używa farb, zbadali charakter pisma, dotarli na jego osiedle, do jego domu. Zrobili setki zdjęć i nakręcili film, który opublikowali w internecie na portalu YouTube "Haikupsychol niszczy Łódź". W ciągu tygodnia dni film obejrzało prawie ośmiuset internautów.

- Po co to zrobiliście? - pytam.

- Żeby pokazać policji i straży miejskiej, jak w ciągu paru dni zwykli obywatele mogli dowiedzieć się więcej niż funkcjonariusze przez kilka lat - wyjaśnia Hubert. - Ale więcej już nic zrobić nie możemy.

Dla dra Leszka Putyńskiego, psychologa z Uniwersytetu Łódzkiego, cała sytuacja jest dość absurdalna. - Przecież sprawa formalnie jest prosta. Jeśli osoba chora łamie prawo, przymusowo trafia na leczenie do zakładu zamkniętego. Takie rzeczy reguluje ustawa o ochronie zdrowia psychicznego. A jeżeli chora nie jest, sądzi się ją jak każdego innego przestępcę. O co więc chodzi? Jak widać w naszym kraju wszystko jest możliwe.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

wtorek, 18 września 2007

piątek, 7 września 2007